Aleksander Majewski Aleksander Majewski
146
BLOG

Wolność po POlsku

Aleksander Majewski Aleksander Majewski Polityka Obserwuj notkę 0

Wygląda na to, że walka o życie dzieci nienarodzonych nabiera w Polsce coraz bardziej dramatycznego charakteru. Śledczy ignorują niszczenie antyaborcyjnych wystaw przez „nieznanych sprawców”, natomiast aktywistów pro-life coraz częściej spotykają represje.

 
Taką tendencję potwierdziły wydarzenia z 2 sierpnia br., kiedy przeciwnicy aborcji zostali bezprawnie zatrzymani przez policję podczas festiwalu Przystanek Woodstock w Kostrzynie. Funkcjonariusze zarekwirowali banner i zmusili prolajferów do przerwania legalnego zgromadzenia.

Nie pomogły tłumaczenia, że Fundacja Pro – Prawo do Życia zgłosiła tydzień wcześniej w Urzędzie Miasta Kostrzyna nad Odrą zawiadomienie o organizacji zgromadzenia publicznego na terenie miasta, niedaleko głównego wejścia na teren festiwalu, a inicjatywa miała czysto pokojowy charakter. Aktywiści pro-life, po prostu, trzymali duży banner ze zdjęciem zamordowanego w wyniku aborcji dziecka z Zespołem Downa i podobizną Adolfa Hitlera, co stanowiło oczywistą sugestię, że aborterzy odwołują się do myśli wodza III Rzeszy.

Jak poinformował jeden z przedstawicieli fundacji, policjanci stwierdzili, że "potrzebna jest zgoda i zezwolenie na wszelkiego rodzaju demonstracje i pikiety". Dwaj działacze Fundacji, którzy trzymali banner, zostali zatrzymani i przewiezieni na sygnale (sic!) do komisariatu w Kostrzynie. Policjanci Na miejscu funkcjonariusze postawili dwóm obrońcom życia zarzuty z art. 141 kodeksu wykroczeń, który mówi: "Kto w miejscu publicznym umieszcza nieprzyzwoite ogłoszenie, napis lub rysunek albo używa słów nieprzyzwoitych, podlega karze ograniczenia wolności, grzywny do 1500 złotych albo karze nagany".


- Funkcjonariusze w żaden sposób nie uzasadniali tego, dlaczego jesteśmy zatrzymani. Dopiero na komisariacie dowiedziałem się, że jest to paragraf 141 kodeksu wykroczeń, a wcześniej pytałem, pod jakim zarzutem jesteśmy zatrzymani. “Dowie się Pan na komisariacie” – padła odpowiedź. To jest dryfowanie w kierunku państwa policyjnego – powiedział członek Rady Fundacji Pro Mariusz Dzierżawski na specjalnie zwołanej konferencji prasowej.


W podobnym tonie wypowiedziała się Aleksandra Michalczyk, ekspert do spraw prawnych Fundacji Pro. - Na Przystanku Woodstock ktoś miał interes w tym, aby zabronić tego legalnego zgromadzenia – stwierdziła Mielewczyk.

Jak mawiał ks. Stanisław Bodzowski, „Nie ma przypadków, są tylko znaki”. Niewątpliwie takim znakiem był list Mariusza Dzierżawskiego z Fundacji Pro do prezydentów Polski i Niemiec - Bronisława Komorowskiego i Joachima Gaucka, którzy już wcześniej zapowiadali swoje przybycie na Przystanek Woodstock.  "Przyjazne spotkania Niemców i Polaków to dobra wiadomość po latach pogardy, kiedy hitlerowcy uważali Polaków za podludzi. (...) Czasy na szczęście się zmieniły. Żaden rząd nie kieruje się uprzedzeniami narodowymi lub rasowymi. Niestety, nie wszystkie uprzedzenia zostały przezwyciężone. We współczesnej Europie podludźmi są dzieci przed narodzeniem. Można je zabijać w wielu krajach praktycznie bez ograniczeń. Co roku liczba ofiar tego ludobójstwa w krajach Unii Europejskiej dochodzi do 2 milionów. Ustawy wielu krajów Unii zachęcają do zabijania zwłaszcza dzieci chorych, na przykład z Zespołem Downa" – czytamy w liście aktywisty pro-life.

Na koniec, autor zwrócił się z apelem o obronę nienarodzonych dzieci. "Stańcie w obronie najsłabszych! Uwolnijcie Europę od pogardy dla chorych!" - wezwał Komorowskiego i Gaucka Mariusz Dzierżawski.

No cóż, do spotkania na Woodstocku doszło, prezydenci bawili się dobrze, ale o narodzonych dzieciach nikt nie pamiętał. Mundurowi jednak nie zapomnieli o obrońcach życia… Rację ma Tomasz P. Terlikowski, który stwierdził, że to właśnie prawda o aborcji boli najbardziej. - Tu nie chodzi o przyzwoitość czy obronę dzieci (swoją drogą w wielu filmach dzieci widzą o wiele gorsze sceny, i nikomu to jakoś szczególnie nie przeszkadza), ale o to, by uniemożliwić ludziom zmierzenie się z prawdą o masowym mordzie, jaki dokonuje się na naszych oczach. Dla kobiet i mężczyzn, którzy mają na swoim koncie zabicie swojego dziecka, albo przynajmniej znają kogoś, kto to zrobił pokazanie czym jest aborcja może być szokiem. Ale tylko dzięki temu szokowi można wyprowadzić ich z błędu i pomóc w pojednaniu z samym sobą – komentuje publicysta.

Podobną gorliwością funkcjonariusze nie wykazali się wobec kolejnych „nieznanych sprawców", którzy zniszczyli antyaborcyjną wystawę „Wybierz Życie” eksponowaną na warszawskim Ursynowie, choć zwolennicy zabijania nienarodzonych zostawili po sobie ślad – na miejsce plakatów, które zniszczyli, powiesili swoje. Jak podaje Fundacja Pro – Prawo do Życia, na jednym z nich widniał adres strony internetowej, na której możemy znaleźć zakładkę z  kontaktem do Federacji na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, kierowanej przez p. wicemarszałek Sejmu Wandę Nowicką.

„Życie dla płodów śmierć kobietom", „ciało matki na organy dla dziecka" – m.in. takimi hasłami aborterzy przysłonili wystawę pokazującą prawdę na temat zabijania nienarodzonych. Jeden z plakatów odsyła do strony internetowej zajmującej się propagandą aborcyjną, co - jak zauważają prolajferzy - jest czynem zabronionym przez polskie prawo, a także promocją nielegalnego handlu środkami wczesnoporonnymi.
Obrońcy życia zauważają, że organizacja Wandy Nowickiej informuje, jak szybko i skutecznie zabić swoje dziecko. Co ciekawe, adres i telefon do Federacji są podane w zakładce "Kontakt" wspomnianej strony. Witryna promuje również „telefon zaufania" dla kobiet – ten sam, który podany jest na oficjalnej stronie Federy.

Mimo kilkukrotnego zgłaszania tych aktów wandalizmu na Komisariacie Policji Warszawa Ursynów, funkcjonariusze nie zareagowali. Zdążyli natomiast postawić zarzuty... obrońcom życia.

Kinga Małecka-Prybyło, która wchodzi w skład zarządu Fundacji Pro, została wezwana 7 sierpnia br. na komisariat, gdzie dowiedziała się, iż "wywołała zgorszenie publiczne zlecając umieszczenie przy ogrodzeniu kościoła nieprzyzwoitych ogłoszeń zawierających zdjęcia przedstawiające wizerunek ludzkich płodów i ich fragmentów, tj. czyn z art. 51 § 1 w związku z art. 141 kodeksu wykroczeń".

- Zostałam wezwana na komisariat w celu złożenia wyjaśnień - mówi Kinga Małecka-Prybyło - Na wstępie poinformowałam policjantkę o tym, iż w ciągu kilku lat prezentacji wystawy „Wybierz Życie" 6 postępowań w podobnych sprawach toczyło się już przed sądami. Wszystkie procesy zakończyły się wyrokami uniewinniającymi, więc warto zastanowić się czy wdrażać kolejną sprawę o tym samym charakterze marnując czas i pieniądze na kolejne postępowanie. Przesłuchującej mnie policjantce przekazałam również uzasadnienia dwóch z tych wyroków. Moje wyjaśnienia nie miały jednak dla niej znaczenia, gdyż od początku była zdecydowana wnieść sprawę do sądu - dodaje aktywistka pro-life.

Jak przypominają przedstawiciele Fundacji Pro, wystawa "Wybierz Życie" ma charakter czysto edukacyjny. Była eksponowana już w 300 lokalizacjach w całej Polsce i wszędzie wywoływała ożywioną dyskusję. Od 2005 roku, kiedy to została zaprezentowana po raz pierwszy, CBOS zauważył znaczący spadek poparcia dla dopuszczalności aborcji.

Być może, właśnie skuteczność inicjatywy wywołuje tak zacięte ataki zwolenników zabijania nienarodzonych dzieci, gorliwie wspieranych przez funkcjonariuszy policji, którzy - zamiast bronić porządku - coraz częściej stają się zbrojnym ramieniem określonej opcji politycznej.

„By żyło się lepiej, wszystkim”. Z wyjątkiem dzieci nienarodzonych…

 
Artykuł ukazał się na portaluFronda.pl

 

Robotnik słowa, autor książek. Kontakt: alekmajewski@wp.pl Aleksander Majewski Utwórz swoją wizytówkę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka