Aleksander Majewski Aleksander Majewski
297
BLOG

Historia „półkownika” Roja

Aleksander Majewski Aleksander Majewski Kultura Obserwuj notkę 2

 W poprzednim felietonie pisałem o show-biznesie, który człapie na smyczy politpoprawności. W naszym prywislanskim kraju to szczególnie dokuczliwa przypadłość… 

Niezawodna (jak zwykle) Wirtualna Polska umieściła w swoim dziale Rozrywka (widnieje na stronie głównej) tekst pt. „Co się dzieje z Krzysztofem Zalewskim?”. Uradowany, że nawet tak lewoskrętny portal, napisze coś o „Historii Roja” w której rockman gra tytułową rolę, nabiłem im licznik odsłon.

 

Moim oczom ukazał się Zalewski w wersji à la Kurt Cobain i tekścik redakcji: „Niestety, od pewnego czasu prawie w ogóle nic o nim nie słychać. Czyżby jego talent się zmarnował? Co się dzieje z jednym z najlepszych męskich rockowych głosów w Polsce?”. Sądząc, że to sztuczka, polegąjąca na budowaniu napięcia, przeszedłem do następnych stron poświęconych Zalewskiemu (Wp.pl w ten sposób dzieli teksty o popkulturze). Wspomniano o jego dokonaniach muzycznych, a przy tekście zaczęły pojawiać się zdjęcia, przedstawiające wokalistę z "krótkimi piórami". W oczekiwaniu, kliknąłem już ostatnią, piątą stronę poświęconą Zalewskiemu, a tam pytanie: „Jak oceniacie postać Krzysztofa Zalewskiego? Czy tęsknicie za jego rockowym głosem? Czy podoba wam się jego nowy, krótkowłosy wizerunek?”.

 

I nic o filmie, w którym bohater artykułu zagrał tytułową rolę. Nieczęsto się zdarza w naszym kraju, aby muzyk rockowy wcielał się w pierwszoplanową postać całkiem sporej produkcji. Mimo to Wirtualna Polska na ten temat milczy…

 

Oczywiście można przyjąć, że redakcję bardziej interesuje pupa Dody, cellulit Pameli Anderson, tudzież choroby intymne gwiazd (tak, tak – umieszczają to na stronie głównej), niż jakiś tam film, którym podnieca się ciemnogród. Można. Ale jeżeli Wirtualna decyduje się opublikować artykulik, poświęcony Krzyśkowi Zalewskiemu, czemu w prymitywny sposób pomija fakt, który jest istotnym śladem w jego biografii?

 

Mieliśmy już w Polsce rockmanów na dużym ekranie – chociażby Gawliński jako Stachura w filmie „Wojaczek” Lecha Majewskiego (niestety tylko zbieżność nazwisk z niżej podpisanym), Świetlicki  i Maleńczuk w „Małżowinie” czy Tymański w „Weselu” Wojciecha Smarzowskiego. Jednak były to albo produkcje dla wąskiego grona odbiorców („Małżowina”, „Wojaczek”), albo role II-planowe (Tymon w „Weselu”).

 

Dlatego „Historia Roja” jest ewenementem w skali naszego kraju. I co z tego? Jak widać losy Żołnierzy Wyklętych nie bardzo pasują bossom od biustów, pup i przykrótkich spódniczek, a sam film powoli niektórzy zaczynają uznawać za „półkownika” współczesnej Polski (bynajmniej nie ludowej).

 

Ale z drugiej strony, czy tekst o filmowym partyzancie miałby sąsiadować z - typową dla polskich portali „głównego nurtu” - rozprawką z cyklu „Czy Doda miała majtki na imprezie?”

 

A może powinniśmy podziękować za milczenie?

 

Aleksander Majewski

Felieton ukazał się na portaluFronda.pl

Robotnik słowa, autor książek. Kontakt: alekmajewski@wp.pl Aleksander Majewski Utwórz swoją wizytówkę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura